Czekając na zwycięstwa
,Póki co nie ma powodów do radości. Koszykarze WKS-u Śląska Wrocław przegrali trzeci mecz z rzędu, a Doralu Nysy Kłodzko po sześciu kolejkach są wciąż bez zwycięstwa. Po nieudanych ostatnich meczach jest coraz większy głód wygranych. Tylko kiedy one przyjdą?

Dużo do poprawy
Przed meczem wrocławskiego klubu z Siarką Tarnobrzeg sytuacja na papierze nie wyglądała źle. Kibice pamiętali zacięty mecz ze Spójnią Stargard (94:100), co prawda przegrany, ale mało brakowało, a zawodnicy WKS-u sprawiliby sporą niespodziankę. Z pewnością zaskoczeniem była porażka w Inowrocławiu 66:74. W sobotę znów rzeczywistość okazała się brutalna, bo mimo przewagi na początku gospodarze ulegli Siarce Tarnobrzeg 73:100. Zagraliśmy fatalnie. Kolejny mecz, w którym tracimy 100 punktów, ostatnio tak samo było ze Spójnią, z tą różnicą, że wtedy graliśmy lepiej w ataku. Teraz nie zagraliśmy dobrze ani w ataku, ani w obronie. Było bardzo dużo niezrozumienia i trzeba to poprawić – przyznał po spotkaniu rozgrywający Śląska Jan Grzeliński, który w poprzednim sezonie grał w… Tarnobrzegu. Co do nieporozumień, warto zajrzeć do statystyk, by zobaczyć porażającą liczbę punktów ze strat – 31 zdobytych przez gości przy 2 gospodarzy. Bombardierem okazał się ten, którego się obawiano, czyli broniącego w poprzednim sezonie barw Górnika Wałbrzych Piotra Niedźwiedzkiego. Samo spotkanie zaczęło się od prowadzenia WKS-u 5:0; pierwsza kwarta była bardzo wyrównana. Potem zawodnikom Siarki Tarnobrzeg grało się coraz łatwiej, w ostatniej części meczu zdobyli aż sześć „trójek”, a w całym spotkaniu 16 przy 8 graczy z Wrocławia. Brakuje koncentracji. W tamtym meczu (ze Spójnią Stargard – dop. WM) też zaczęliśmy dobrze, a później coś się dzieje, że przestajemy grać i po prostu stajemy w miejscu. Zdecydowanie mamy problem z obroną pick and rolla i przez to tracimy dużo łatwych punktów. Drużyna przeciwna łapie wiatr w żagle i po prostu gra na fali. Powinniśmy byli wygrać te dwa mecze, chcieliśmy to zrobić, wydawało nam się, że jesteśmy faworytami i, co tu dużo mówić, zawiedliśmy – ocenia Grzeliński. Zawodnicy w ciągu 6 dni rozegrali 3 mecze, a w najbliższą sobotę jadą do Prudnika, by tam zmierzyć się z Pogonią. Wystąpiło trochę zmęczenia, ale inne drużyny tak samo grały, więc nie jest to żadne wytłumaczenie. Coś jest nie tak, tydzień temu ze Spójnią zagraliśmy fajny mecz, a teraz dwie kolejki z rzędu raptem w ciągu 6 dni i nasz zespół zupełnie inaczej wygląda. Źle wygląda. Ciężki teren, mamy tydzień, żeby się przygotować, przez ten czas musimy wykonać bardzo dobrą robotę i w następnym meczu pokazać się z zupełnie innej strony – przyznaje rozgrywający WKS-u. Zespół z Prudnika jest w ich zasięgu, więc miejmy nadzieję, że limit błędów się już wyczerpał.
WERONIKA MAREK
Więcej w najnowszym numerze "Słowa Sportowego".